środa, 3 września 2014

Rozdział 1... - The war has started...

***Oczami Lily***

Czy tylko ja denerwuję się, kiedy mama mówi, że chce ze mną poważnie porozmawiać? Cóż, myślę, że każdy z nas to zna. I za każdym razem zastanawiamy się, co może być tego powodem. Ja osobiście nie miałam pojęcia, co ważnego chce przekazać mi dzisiaj moja rodzicielka i, nie ukrywam, byłam tego bardzo ciekawa, dlatego jak najszybciej dotarłam do domu i weszłam do przedpokoju, zostawiając w nim buty.
-Chciałaś ze mną porozmawiać. - zaczęłam, wchodząc do salonu. Kobieta, siedząca na kanapie, oderwała wzrok od gazety, a kiedy zobaczyła, że już wróciłam, odłożyła czasopismo na stół.
-Tak, kochanie. Usiądź. - wskazała miejsce obok siebie, a po jej głosie mogłam poznać, że była zdenerwowana.
-O co chodzi, mamo, bo, muszę przyznać, nie mam pojęcia, o co chodzi. Wydaje mi się, że nic ostatnio nie przeskrobałam. - zaśmiałam się cicho, aby lekko rozluźnić atmosferę, która zdecydowanie była napięta.
-Spokojnie, kochanie, tu nie chodzi o ciebie, tylko o mnie. - wzięła głęboki oddech i wypuściła go po chwili. - Zakochałam się.
Przez parę chwil wpatrywałam się w nią uważnie, aby sprawdzić, czy na pewno mówi prawdę. Kiedy mama w dalszym ciągu patrzyła na mnie tym samym wzrokiem, zrozumiałam, że to nie żart.
-Przyznam szczerze, że nie wiem, co powiedzieć. - wydukałam po chwili, drapiąc się z lekkim zakłopotaniem po karku. - Cieszę się, mamo. Może teraz będziesz szczęśliwa. - dodałam to, co prawdopodobnie chciała usłyszeć. Jednak ja nie byłam pewna, czy cieszę się z tego powodu. - Opowiedz mi o nim.
-Ma na imię Justin i ma dwadzieścia siedem lat. - po tym zdaniu, zarówno ona, jak i ja, wstrzymałyśmy oddechy. Czy ja dobrze usłyszałam? Mam mieć zastepczego tatusia, ledwo dwanaście lat starszego ode mnie? Proszę, powiedzcie, że to żart.
-Słucham? - wydukałam, po przynajmniej pięciominutowej ciszy.
-Ma dwadzieścia siedem lat, tak. Ale nie jest za młody. Kochamy się i chcemy razem zamieszkać, dlatego Justin wprowadza się do nas. - powiedziała to tak, jakby była to najbardziej oczywista rzecz.
-Jak ty to sobie wyobrażasz? - przestałam udawać, że nie poruszyło mnie to w żaden sposób. - Ja go nawet nie znam, nigdy mi go nie przedstawiłaś, a teraz nagle oznajmiasz, że ma z nami zamieszkać? Przecież to całkiem obcy facet! - na sam koniec podniosłam już głos, nie mogłam wytrzymać bez krzyku.
-Nie rozumiesz, że ja go kocham? Myślałam, że cieszysz się moim szczęściem. Potrzebujesz ojca.
-Właśnie! Ojca, a nie wyrośniętego gówniarza! - po tych słowach najnormalniej w świecie wybiegłam z salonu, ponieważ nie miałam ochoty dłużej z nią rozmawiać.

***

-Cześć, skarbie. - mruknął Jake, podchodząc bliżej mnie i muskając mój policzek.
-Hej. - odparłam, odsuwając się od niego na krok.
Jake, właściwie nie wiem, kim dla mnie jest. Znamy się od lat, jest ode mnie starszy o pięć lat, ale róznica wieku w niczym nam nie przeszkadza. Nie wiem sama, czy jest dla mnie jedynie przyjacielem, czy może kimś więcej.
-Twój głos przez telefon brzmiał naprawdę kiepsko. Co się dzieje, myszko? - chłopak usiadł na lawce i pociagnął mnie za sobą, więc usiadłam na jego kolanach.
-Nie uwierzysz, co wymysliła moja matka. Znalazła sobie faceta, trzynaście lat młodszego, i dzisiaj powiedziała mi, że zamieszka razem z nami, rozumiesz to? - wyrzuciłam na jednym tchu, równoczesnie wyrzucając w powietrze obie ręce.
-Przedstawiła ci go kiedykolwiek? - spytał, głaszcząc mnie po włosach, co jednak tym razem nie dodało mi otuchy.
-Właśnie nie. Nie mam pojęcia, jak on wygląda i jaki jest. W porządku, mogę zaakceptować ten związek, ale, do cholery, nie chcę z nim mieszkać pod jednym dachem. To chyba nie jest dziwne.
-Więc porozmawiaj o tym ze swoją mamą. Też jest kobietą i na pewno cię zrozumie. Musi pamiętać, że nie mieszka sama i ty możesz nie zgadzać się na to, żeby ten koleś wprowadził się do was. 
-Wiem o tym, ale do mojej mamy nie dociera całkowicie nic. Jest w nim ślepo zakochana. A powiedz szczerze, wierzysz w to, że on również ją kocha i nie odejdzie przy pierwszej lepszej okazji do młodszej? Owszem, nie mam nic przeciwko różnicom wieku, ale lepiej wyglądają one w telewizji, a nie w mojej rodzinie. Mama już raz została zraniona. Po prostu nie chcę, żeby przytrafiło jej się to po raz kolejny. - wiedziałam, że z Jake'iem mogę porozmawiać o wszystkim. O swoich problemach, o tym, co mnie trapi i co czuję. I byłam mu wdzięczna, że zawsze przy mnie był.
-Powiem ci szczerze, że nie wiem, co mam ci powiedzieć. Faktycznie, lepiej to wygląda na filmach. Pamiętaj, że zawsze możesz zamieszkać ze mną. Moja mama cię uwielbia. - szturchnął mnie lekko łokciem w brzuch, przez co nie potrafiłam się nie roześmiać.
-Dziękuję, jednak pamiętaj, że mam tylko piętnaście lat. Nie mogę uciec z domu, nawet jeśli bym chciała. A uwierz, że jeśli ten koleś faktycznie się do nas wprowadzi, będzie mi niezręcznie w domu. To krępujące, zwłaszcza, że jest on tak młody. Ma jedynie dwadzieścia siedem lat. Równie dobrze mógłby być ze mną, a nie z moją matką. To trochę chore. A oprócz tego, będę musiała ubierać się przed każdym wyjściem z pokoju, bo przecież nie wyjdę w samej bieliźnie przed jakimś obcym facetem.
-To dobrze, kicia. Nie chcę, żeby ktoś cię oglądał... - wydął dolną wargę, a ja zaśmiałam się na widok jego słodkiej minki.
-A dlaczego? - spytałam cicho, mając nadzieję, że otrzymam jasną odpowiedź, a nie zawiłą, czyli taką, jaką dostaję zazwyczaj.
-Ponieważ będę zazdrosny. - zanim zdążyłam przetrawić te słowa, poczułam jego usta na swoich. Czy mam dodać, że jest to mój pierwszy pocałunek w życiu?
Jake, czując, że go nie odepchnęłam, zaczął muskać moje wargi swoimi, dodatkowo układając dłoń na moim policzku. Dobrze wiedział, że nigdy wcześniej nie przezyłam czegoś takiego, dlatego to on przejął kontrolę nad moimi ustami i wprowadził nas we właściwy rytm. Delikatnie i ostrożnie przejechał językiem po mojej dolnej wardze, po czym rozsunął je delikatnie i wsunął jezyk do moich ust. Było to dla mnie nowe uczucie, jednak przyjemne, a on to wyczuł, dlatego nie przerywał pocałunku. Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy, kiedy zabrakło nam powietrza w płucach. Brunet oparł swoje czoło o moje i przez parę chwil wpatrywał się w moje oczy.
-Przyznam szczerze, że już dawno chciałem to zrobić...

***

Po popołudniu spędzonym z Jake'iem, wracałam do domu pod wieczór, kiedy na dworze było już ciemno. Nie bardzo lubiłam plątać się po ulicach o tej porze. Mama wielokrotnie ostrzegała mnie przed podejrzanymi typami, którzy mogliby mnie zaczepić. W przeciwieństwie do wielu mlodych ludzi, brałam sobie jej słowa do serca. Nigdy nie wiadomo, co może się nam przytrafić, nawet w środku dnia, a co dopiero tak późno.
Chociaż nie chciałam, musiałam z głównej ulicy skręcić w boczną i ciemną, ponieważ nie paliła się na niej żadna latarnia, a jedynie ta droga prowadziła do mojego domu. Wsunęłam ręce do kieszeni lekkiej kórtki i spuściłam głowę. Chciałam jak najszybciej przejść ten najbardziej "niebezpieczny" odcinek, zwłaszcza dlatego, że ujrzałam w oddali grupę kilku facetów, stojących przy murze i pijących piwo ze szklanych butelek.
-Ej, malutka! - usłyszałam krzyk jednego z nich, jednak nie podniosłam głowy. Nie zamierzałam na niego patrzeć, tylko jak najszybciej przejść obok, niezauważona, co już teraz nie przyniosło efektu. Przyspieszyłam więc, lecz na mojej drodze stanął jakiś mężczyzna. - Słonko, nie slyszałaś, jak cię wołałem? - zanim zdążyłam się zorientować, ułożył rozgrzaną dłoń na moim policzku i uniósł moją głowę. Przede mną stał dobrze zbudowany szatyn, z włosami postawionymi na żel ku górze. Jego oczy również były koloru brązowego, a nad nimi gęste brwi. Wyglądał na około dwadzieścia siedem lat i, muszę to przyznać, był cholernie przystojny, jednak nie miałam zamiaru interesować się kimś takim. Poza tym, był dla mnie za stary i wydawał się typem człowieka, który dziewczyny traktuje jak zabawki na jedną noc.
-Czego ode mnie chcesz? - spytałam, cofając się o jeden krok. Mężczyzna zaśmiał się tylko i ponownie zbliżył się do mnie. Powtórzylam cofanie sie kilka razy, aż w końcu moje plecy uderzyły o mur. Wystraszylam się, ponieważ nigdy wcześniej nie znalazłam się w tak kłopotliwej i niezręcznej sytuacji, zwłaszcza z kimś, kogo nie znam.
-Chciałbym się z tobą zabawić. - wyszeptał mi do ucha, jednak na tyle głośno, aby mogli usłyszeć go również jego przyjaciele, którzy w tym momencie parsknęli śmiechem.
-Bieber, nie wiedziałem, że lubisz takie małolaty! - zrobiło mi się niedobrze, kiedy dotarł do mnie sens jego wcześniejszych słów. Czy on naprawdę chciał mi zrobić krzywdę?
-Proszę, odsuń się ode mnie. - wymamrotałam, układajac obie dłonie na jego klatce piersiowej. Mężczyzna był jednak zbyt silny i nie udało mi się odepchnąć go od siebie. Sapnęłam, nie tyle przestraszona, co zirytowana, a następnie ponowiłam próbę wydostania się z jego ułapki, tym razem skutecznie.
Zaczęłam iść przed siebie, zkladając ręcena piersi i mentalnie zatykając uszy na gwizdy, stojacych pod ścianą, chłopaków. Zatrzymałam się jednak wtedy, kiedy ponownie usłyszałam krzyk szatyna.
-Poczekaj chwilkę, laleczko! Zapomniałem ci o czymś powiedzieć. - podbiegł do mnie i zarzucił mi rękę na ramię. - Podoba mi się twój tyłeczek. - i wtedy poczułam jego dłoń na mojej pupie. Zanim zdążyłam zareagować, ścisnął ją lekko i dał mi lekkiego klapsa. A ja byłam po prostu oburzona. Może innej dziewczyny w żaden sposób by to nie wzruszyło, ale mnie tak. Nie lubiłam tak pewnych siebie i nachalnych facetów. Jake nigdy taki nie był.
-Zostaw mnie, zboczeńcu. - wzięłam lekki zamach i uderzyłam mężczyznę w twarz. A on nadal się śmiał, dlatego przewróciłam oczami i jak najszybciej wyszłam z tej ulicy.
Dalsza droga do domu minęła mi spokojnie. Jak tylko weszłam przed duże, drewniane drzwi, zdjęłam buty i odwiesiłam kurtkę na wieszak.
-Kochanie, prosiłam cię, żebyś nie wracała tak późno do domu. - niemal od razu w przedpokoju pojawiła się moja mama ze zmartwionym wyrazem twarzy.
-Tak, mamo. Wiem, ale przez cały czas byłam z Jake'iem. - gdy weszłam do salonu, ona udała się za mną.
-Nie zauważyłam, żeby Jake odprowadził cię do domu, co oznacza, że wracałaś sama. - założyła ręce na piersi, a ja mimowolnie przewróciłam oczami. - Widziałam. - skarciła mnie swoim spojrzeniem, przez co zachichotałam. - Kochanie, wiesz, że to nie jest śmieszne. Jest już noc, przecież mogło ci się coś stać. Nawet nie wiesz, jak się martwiłam.
-Przecież nic mi nie jest. Zaczepił mnie jakiś koleś, ale nic mi nie zrobił, chyba był pijany.
-Boże kochany, a gdyby zrobił ci krzywdę? Gdyby cię napadł, zgwałcił? Ja bym przecież ataku serca dostała. - cała mama, jak zwykle zaczęła panikować.
-Tak, wiem, więc teraz uspokój się już i idź spać. - poklepałam ją delikatnie po ramieniu, po czym weszłam schodami na górę, zostawiając ją samą w salonie.
Gdy weszłam do pokoju, poczułam w nim czyste, świerze powietrze. Na całe dnie zostawiałam otwarte okno, dlatego zawsze miałam wywietrzone moje własne cztery ściany. Dwie z nich zdobiła fioletowa tapeta w różowe serduszka, natomiast przeciwne dwie, różowa tapeta w fioletowe serca. Mój pokój przypominał bardziej pokój małej dziewczynki, jednak ja tak właśnie czułam się w środku, wewnątrz siebie, i nie zamierzałam tego zmieniać.
Podeszłam do szuflady z której wyjęłam bieliznę oraz luźną koszulkę na ramiączka, a następnie udałam się do łazienki. Po całym, ciężkim dniu, zasługiwałam na ciepły prysznic, który rozluźni moje mięśnie. Nie powiem, denerwowałam się trochę przed jutrzejszym spotkaniem z partnerem matki. Znałam jedyni jego imię i wiek, a to zdecydowanie za mało, jak na czlowieka, który miał razem z nami zamieszkać. Miałam tylko nadzieję, że mama wie, co robi, wpuszczając go pod nasz dach.
Gdy rozebrałam się do naga, weszłam pod prysznic i odkręciłam ciepłą wodę. Umylam się owocowym żelem pod prysznic, a szamponem umyłam włosy, po czym spłukałam z siebie całą pianę. Wyszłam spod prysznica i wytarłam się dokładnie ręcznikiem, a kiedy na moim ciele nie było już kropelek wody, założyłam bieliznę i koszulkę. Po wykonaniu wszystkich toaletowych czynności, wyszłam z łazienki i zgasiłam za sobą światło. Nie miałam już nic ro zrobienia, dlatego od razu podeszłam do łóżka i ułożyłam się pod ciepłą kołdrą. Minęło zaledwie parę minut, kiedy odpłynęłam, zostawiając za sobą wszystkie myśli. Została tylko jedna, która uporczywie pulsowała w mojej głowie.
Kim jest ten koleś, który ukradł serce mojej mamie...

***

Chciałabym, jak to jest w każdej książce, powiedzieć, że obudziłam się pod wpływem promieni słonecznych, które padały na moją twarz. Tak się jednak nie stało. Zostałam wyrwana ze snu przez hałas, dochodzący z dołu. Najpierw położyłam podszkę na głowę, jednak po chwili musiałam ją zdjąć, kiedy zaczęło brakować mi powietrza. Wiedząc, ze i tak już nie zasnę, wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi, przez które wyszłam na korytarz.
Zaczęłam się zastanawiać, co moja mama robi od samego rana, że wywołuje tyle hałasu. Przygotowywanie dla mnie śniadania na pewno nie należy do głośnych rzeczy. Może zaczęła sprzątać dla swojego nowego chłopczyka? Tak, nie mogę nazwać go inaczej. W końcu, ma jedynie dwadzieścia siedem lat. To przecież może być jeszcze niedojrzały gówniaż. Nie wierzę, że w kimś takim zakochała się moja mama. I co? Mam uwierzyć, że ze wzajemnością? Przepraszam, ale życie to nie bajka.
-Mamo, czy ty musisz tak... - kiedy stanęłam w połowie schodów i uniosłam głowę, niemal zaksztusiłam się powietrzem. Do mojego domu, do miejsca, w którym czułam się bezpiecznie, wszedł właśnie mężczyzna, a na jego ramieniu zawieszona była sportowa torba podróżna. I sam ten fakt nie zrobiłby na mnie takiego wrażenia. Jednak to, że okazał się nim człowiek, który wczoraj zaczepił mnie na ulicy, w towarzystwie swoich kumpli, było dla mnie szokiem.
-Kochanie, dobrze, że już wstałaś. To jest właśnie Justin. Justin, to moja córka, Lily. - widząc szeroki uśmiech na twarzy mojej mamy, jeszcze bardziej nie mogłam uwierzyć, że obiektem jej westchnień mógł okazać się ktoś taki. Owszem, nie znałam go, jednak już z daleka wydawał się typem człowieka, dla którego liczy się tylko seks, imprezy alkohol. Czy moja mama na pewno dobrze przemyślała jego wprowadzenie się do nas? Eh, najwyraźniej miłość potrafi być bardzo ślepa.
-Siema. - szatyn, nowy parter mojej matki i równocześnie mężczyzna, którego już teraz nie lubię, podszedł do mnie i wyciągnął przed siebie dłoń. Spodziewałam się tego, że kiedy tylko moja mama wyjdzie do kuchni, na ustach Justina pojawi się łobuzerski uśmieszke. Cóż, nie myliłam się. - Kochanie. - dodał, kiedy upewnił się, że mojej mamy nie ma w salonie. Następnie zmierzył mnie dokładnie wzrokiem, zaczynając od stóp, a kończąc na głowie. - Ładna piżamka. - tymi właśnie skomentował moje ubranie, na które w tej chwili sładała się jedynie bielizna i cienka koszulka na ramiączka.
-Już cię nie lubię. - mruknęłam i wcale nie przejmowałam się tym, że brzmiałam jak mała, rozkapryszona dziewczynka.
-Czuję się urażony. - uchylił lekko usta, układając rękę w okolicach serca. - To zabolało. - tym razem wydął dolną wargę. Chciał mnie tym rozśmieszyć? Nie udało mu się.
Wojnę, pomiędzy mną, a tym przerośniętym gówniarzem uważam za rozpoczętą...

~*~

Witam z pierwszym rozdziałem. Z gory przepraszam, jeśli w tym rozdziale, zamiast imienia Lily pojawilo się Rachel. Takie miało być pierwotne imię głównej bohaterki, ale bardziej pasowało mi do innego opowiadania i nie jestem pewna, czy zmieniłam to tutaj :)
Dziękuję za tyle wyświetleń i komentarzy po samym prologu. Jesteście kochani ;*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
ask.fm/Paulaaa962

28 komentarzy:

  1. Jestttttt !!!!! wspaniale !!! czekam na 2 !! ~Oliwcia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Zapomniałam ... a co ile będziesz dodawała rozdziały ?? ~ Oliwcia

    OdpowiedzUsuń
  3. O Boże, jakie zajebiste. Ostatnia scena mnie powaliła z niby "urażonym" Justinem, hahahha, dostałam napadu śmiechu, gdy to czytałam. Nie mogę się doczekać, jak rozwinie się cała akcja! :D
    Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ahahahaha Justin faktycznie jest przerośniętym gówniarzem xd. Świetny rozdział kochana. Uwielbiam twoje opowiadania <3. http://glamlipstick.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. haha juz kocham tego bloga ! <3 nie moge sie doczekac sie nastepnego rozdzialu :D jestem srasznie ciekawa co sie bedzie dzialo *.*

    OdpowiedzUsuń
  6. swietny rozdzial kochanie. juz nie mg ie doczekac kolejnych rozdzialo. xx
    true-big-love-jb.blogspot.com
    red-sky-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny <3 Już uwielbiam tego bloga a to dopiero pierwszy rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Już mi się podoba to opowiadanie. Jestem ciekawa jak będzie wyglądało to ich wspólne mieszkanie.;3
    Czekam na nn.:)

    OdpowiedzUsuń
  9. To dziwne, że z nimi zamieszka. No jest młodsazy od jej mamy. Pewnie interesuje go jej pieniądze.We filmachprzeważnie Tak jest. No ifajny początek sobie załatwił. Teraz to na pewno go nie polubi. Oh. Ciekawe. Nie mogę się doczekać następnego rozdzialu. Od razu widać, że nie będzie,żadnychgangów, Hmm... Może będzie. Rozdział oceniam na miliard....

    OdpowiedzUsuń
  10. Swietny rozdzial!:*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale zajebiste!!!! SUPER! <3 Haha Justin przerośnięty gówniarz Hahah ;D XD Czekam na drugi r. <333

    OdpowiedzUsuń
  12. PRZEROŚNIĘTY GÓWNIARZ hahaha nie, nic. xD Kochana, powalasz mnie ;p piszesz świetnie, a to opowiadanie zapowiada się zostać jednym z najlepszych, jakie czytam :) Justin wydaje się, że raczej nie odwzajemnia uczuć matki Lily i podejrzewam, że jest z nią tylko i wyłącznie dla 'zabawy' (chyba wiesz, co mam na myśli ;) ) jestem ciekawa jak dalej potoczą się ich losy, a w szczególności ciekawi mnie, czy dojdzie do czegoś więcej między Lily a Jake'iem. Byłoby fajnie bo wydaje się on być naprawdę pożądnym chłopakiem ;p No to czekam na następny, pisz szybciutko <3 !

    OdpowiedzUsuń
  13. DODAJ DZIŚ ROZDZIAŁ 2 PROSZĘ ... BŁAGAM CIĘ ! I NA TWOIM TYM DRUGIM TEZ .... DODAWAJ JE CODZIENNIE ,WIEM ZE JEST SZKOŁA ALE BŁAGAM DAJ ROZDZIAŁ DZIŚ!!! BŁAGAM CIĘ !! KOCHAMM <3 ~Oliwcia

    OdpowiedzUsuń
  14. ahahah kocham cię jesteś niesamowita każda historia jest orginalna i niesamowita :D haha Justin chyba podrywa malą.... hahaha ciekawe na kogo bardziej poleci mamusie czy córeczkę ;3

    OdpowiedzUsuń
  15. Justin mnie przeraża, jest takim dupkiem, który myśli, że swoją ładna buźką podbije serce każdej dziewczyny (uch, cóż... tak jest XDD). Podoba mi się ostatnie zdanie: "Wojnę, pomiędzy mną, a tym przerośniętym gówniarzem uważam za rozpoczętą..." intrygujące ^^ do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Po prostu brak mi słów , to jest cudowne *.*

    OdpowiedzUsuń
  17. omg świetne, zaczęła się wojna a to oznacza że będzie się dziać więcej jeeeej!

    OdpowiedzUsuń
  18. Moja pierwsza myśl, kiedy weszłam na tego bloga była taka, że Justin będzie znowu grał syna marnotrawnego. Jednak czytając i wgłębiając się w tą historię zrozumiałam, że wcale tak nie jest. Już na samym początku mnie zaciekawiłaś i wiem, że będe czytała do końca i Ciebie wspierała.
    Justin jako ojczym? Hahaha, już widzę jaka będzie zabawa. :D
    Pozdrawiam,
    www.onelife-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. NOSZ KU*WA DODAJ TEN ROZDZIAŁ BO JA TU ZARAZ ZWARIUJE !! JUŻ CHYBA OD 6 GODZIN SIEDZE NA KOMPIE I CZEKAM NA TEN ROZDZIAŁ !!! DODAJ GO DZIŚ PROSZĘ ... BŁAGAM CIĘ ...... BŁAGAMMMMM!!!!!!!!!!!!!! BBBBŁŁŁŁAAAGGGAAAMMM!!!! NIE WUTRZYMAM ZARAZ!!! DODAJ DZIŚ PROSZEE BO ZWARIUJE!!!! KOCHAMMM CIE I TWOJE OPOWIADANIA !!! <333

    OdpowiedzUsuń
  20. Hahaha niech wojnę wygra Lily :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Taaakkk niech wojnę wygra Lily ..... A DODAJ DZIŚ ROZDZIAŁ 2 PROSZEEEE .....!!!!! BŁAGAM CIĘ ...!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. BLAGAMMMMMMM BLKAGAMMM DZISSS DODAJ !!!

    OdpowiedzUsuń
  23. wow wow wow i to sie nazywa genialny rozdzial :) Juz sie nie moge doczekac kolejnego rozdzialu xx (przepraszam za brak polskich znakow, problemy z klawiartura)
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Dajssz dajesz dajesz następny dajeszesz!

    OdpowiedzUsuń
  25. Kocham cie normalnie, za wszystko co piszesz. :) Jakakolwiek historia jest tak orginalna, że mnie wciągnie. Jesteś najlepsza !
    http://bieber-touch-angel.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń