piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 28 - Prove...


***Lily's P.O.V***

Dzisiejszej nocy dowiedziałam się, co oznacza płakanie w poduszkę przez faceta. I uwierzcie, nigdy nie czułam się tak źle, mimo że moje serce nie było złamane, a jedynie lekko naderwane. Ból i wściekłość jednak były, silne, drapieżne. Atakowały niedoświadczoną i niedojrzałą psychicznie mnie, aby wbić swoje zęby i skrzywdzić. Tak się właśnie czułam. Jak ofiara niewidzialnych szponów, a także ofiara losu.

To Justin doprowadził mnie do płaczu, choć jako jedyny przez ostatnie dni wywoływał u mnie uśmiech. To on sprawił, że moje oczy są napuchnięte i czerwone, choć jeszcze wczoraj widoczne w nich były połyskujące iskierki szczęścia. I to przez niego zwątpiłam w coś, w co z całego serca pragnęłam wierzyć. W miłość. Taką szczerą, prawdziwą miłość, a nie jej odbicie w dzisiejszym świecie, w którym sprowadza się jedynie do łóżka, czystej pościeli i seksu.

Pierdolony egoista. Wierzyłam w jego bajeczki. We wszystkie zapewnienia, którymi mnie otaczał. Wierzyłam, kiedy mówił, że jestem dla niego ważna. Wierzyłam, kiedy czule szeptał do mojego ucha słodkie słówka i ciche wyznania. We wszystko tak łatwo uwierzyłam. Byłam głupia, nadal jestem. Dałam się omamić urokowi takiego dupka. A naprawdę chciałam tego, o czym mówił. Chciałam miłości, chciałam z nim być. Chciałam być, kurwa, szczęśliwa, przy człowieku, dla którego liczy się tylko czubek własnego... chuja.

Przebudził mnie w środku nocy dźwięk. Nieprzyzwoity dźwięk, który drażnił i denerwował. Dźwięk jęków mojej matki, dochodzący zza ściany. Uprawiała seks z Justinem. Bzykała się z facetem, którego chciałam mieć wyłącznie dla siebie. Byłam tak cholernie głupia. Mogłam posłuchać brata i jego kolegów, którzy od pierwszych dni ostrzegali mnie przed nim. Przecież obiecałam sobie, że nigdy nic do niego nie poczuję, a teraz co? Ryczę, jak głupia, ponieważ Justin jedynie zabawił się mną, a w rzeczywistości nie zamierza zrezygnować z wygodnego życia u boku mojej nienormalnej matki.

Cholera, nie pamiętam, kiedy ostatnim razem byłam tak wściekła. Gdybym go teraz spotkała, skutecznie zdeformowałabym jego piękną buźkę, nie zważając na to, że Justin jest zawodowym bokserem. Po prostu musiałam wyładować na kimś energię, której skumulowało się we mnie wyjątkowo dużo. Chociaż jedno uderzenie, głośny krzyk, cokolwiek. Cokolwiek, byle tylko poczuć się lepiej. Nienawidziłam czuć się wykorzystana, zwłaszcza przez pierwszego faceta, do którego autentycznie coś poczułam.

Korzystając z tego, że kuchnia była zupełnie pusta, pospiesznie weszłam do niej, aby wyjąć z szafki paczkę ciastek, które mogłabym zjeść na śniadanie. Nie zamierzałam, jak każdego dnia, kulturalnie usiąść przy stole, narażając się jednocześnie na konfrontację z matką, albo Justinem. Chciałam jak najdłużej uchronić się przed choćby krótkim spojrzeniem na ich parszywe twarze. Obrzydzali mnie teraz oboje i mimo że Justin nigdy niczego mi nie obiecywał, zrobił mi złudne nadzieje. Właśnie przez to znienawidziłam go w ciągu jednej nocy.

-Witam moją piękną księżniczkę. - gdy poczułam ramiona wokół swojej talii, obejmujące mnie od tyłu, a później delikatne muśnięcie na policzku, myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok. Dosłownie. Wściekłam się jeszcze bardziej, choć nie sądziłam, że to możliwe. Najwyraźniej tylko Justin potrafił do tego stopnia podnieść mi ciśnienie.
-Jeśli dotkniesz mnie jeszcze choć jeden raz, przysięgam, nie ręczę za siebie. - z całej siły nadepnęłam na jego stopę i chociaż mnie puścił, nie zrobiło to na nim większego znaczenia. Skrzywił się jedynie delikatnie, jakby ukąsił go komar. Był tak wytrzymały, czy to mi brakowało siły?

-Chyba nic z tego nie rozumiem, misia. Coś się stało? Jeszcze wczoraj było przecież wszystko dobrze. - nie wierzę, że potrafił udawać takiego kretyna. Zbyt trudno było mi nawet powstrzymywać się od wymierzenia porządnego uderzenia w jego policzek. W końcu to zrobiłam. Podniosłam rękę i, jeśli się nie mylę, pierwszy raz uderzyłam kogokolwiek. Wszystko przez to, że zostałam przez niego upokorzona w oczach niemal każdego.
-Co się stało!? Jesteś pieprzonym dupkiem! Myślałam, że się zmieniłeś i powiem ci szczerze, nigdy tak bardzo się nie myliłam. - z początku krzyczałam, lecz szybko zrozumiałam, że zero w tym sensu, dlatego w kolejnym zdaniu ściszyłam głos, aby moje słowa nie wydostały się poza to piętro i nie dotarły do kogoś niepożądanego.

Patrzyłam na niego jeszcze przez parę chwil, ale w końcu uznałam, że wzbudza u mnie zbyt dużą niechęć, abym w dalszym ciągu traciła na niego czas. Warknęłam jeszcze tylko, w kompletnej bezsilności, a potem złapałam pasek torby i wybiegłam z domu, aby przypadkiem mnie nie zatrzymał. Przekonałam się jednak już dawno, że Justin nie należy do ludzi, którzy z łatwością odpuszczają. Tym razem nie było inaczej. Mimo że był w samych szarych dresach i skarpetkach, wybiegł z domu zaraz po mnie. Chyba jest zdesperowany, ale przestało to robić na mnie jakiekolwiek wrażenie. On gra dupka, więc ja zacznę udawać zimną sukę.

-Lily, o co ci chodzi? Nic z tego nie rozumiem. Przecież jeszcze wczoraj byłaś szczęśliwa, uśmiechnięta. Oboje tacy byliśmy. Mieliśmy się kochać, pamiętasz? Co się nagle zmieniło? - zastanawiałam się, czy zignorować go, czy wyjaśnić, słowo po słowie, co zabolało mnie najbardziej. Może Justin jest na tyle cofnięty umysłowo, że nie potrafi zrozumieć, jaki ostry cios zadał mi prosto w serce.
-No właśnie, byłam szczęśliwa. Szczęśliwa razem z tobą. Zerwałam z Jake'iem, a wiesz, dlaczego to zrobiłam? Ponieważ chcę być z tobą. Liczyłam na to, że ty zrobisz to samo i w końcu zakończysz ten chory związek z moją matką. Ja to zrobiłam tylko i wyłącznie dla ciebie, a ty w jaki sposób odpłacasz mi się? Sypiając z moją matką. Słyszałam wszystko. Każde wasze jęknięcie. Nawet nie wiesz, jak to cholernie bolało i boli nadal. Zrobiłeś mi nadzieję, a w rzeczywistości jedynie wykorzystałeś. A ja głupia sądziłam, że naprawdę coś do mnie poczułeś i chciałam to samo poczuć względem ciebie. Jestem skończoną kretynką.

Wplątałam palce we włosy i uniosłam je lekko, odchodząc kilka kroków, lecz zdążyłam przejść ledwie parę metrów, kiedy zatrzymałam się, odwróciłam i wróciłam do Justina, w zupełnie niewiadomym celu. Stanęłam przed nim i czekałam. Czekałam, aż otworzy usta, odezwie się, powie cokolwiek. Chciałam, żeby wytłumaczył to w jakikolwiek sposób. Dopiero teraz, kiedy wygarnęłam mu wszystko, poczułam, że tak naprawdę jestem w stanie wybaczyć mu od razu. Jeśli stracę jego, nie będzie przy mnie nikogo. Dlatego teraz modliłam się, aby wszystkie znaki, jakie dawał mi wcześniej, były prawdziwe. Że jego uczucia były szczere.

-Lily... - moje imię w jego ustach brzmiało nadzwyczaj spokojnie i subtelnie, a ja nie mogłam pozbyć się myśli, że wymówił je z miłością. - Nie chciałem, aby tak to wyszło. Nie chciałem w żaden sposób cię skrzywdzić, uwierz mi. Każde słowo, które wypowiedziałem, było szczere. Jestem po prostu tchórzem, który nie potrafi zakończyć jednej sprawy, zanim przejdzie do drugiej. Ja chcę zakończyć ten związek i chcę być z tobą, Lily. Przecież od początku ci to mówiłem.
-Więc dlaczego tego nie zrobisz? Co w tym trudnego? Ja miałam odwagę, aby iść do Jake'a i powiedzieć mu o nas, o wszystkim. Dlaczego ty tego nie zrobisz?
-Boję się skrzywdzić kolejną osobę.
-A nie widzisz, że swoim zachowaniem najbardziej krzywdzisz mnie? Przepłakałam dzisiaj całą noc. Czułam się, jak śmieć, którym od początku chciałeś się tylko zabawić. Zastanów się, na kim ci bardziej zależy. Jeśli na mojej matce, uszanuję to i przestanę się łudzić. Jeśli jednak na mnie, masz jej to powiedzieć i raz na zawsze skończyć wszystko, co jest pomiędzy wami. Chcę cię mieć tylko dla siebie.

Z wielkimi jak grochy łzami w oczach podeszłam do Justina i stanęłam tak blisko niego, że kiedy uniosłam swoje ciało na palcach, nasze usta stykały się wargami. Przyłożyłam obie dłonie do jego policzków, a wtedy kilka słonych kropel spłynęło po mojej skórze. Był piękny, idealny, a ja byłam nim zupełnie oczarowana. Z całego serca pragnęłam wierzyć w każde jego słowo i oddałabym dosłownie wszystko, aby mówił prawdę. Po prostu chciałam mieć go przy sobie. Moje serce tego potrzebowało.

Chociaż chciałam pocałować go, głęboko i uczuciowo, odsunęłam się od niego szybko i pobiegłam w stronę szkoły, cały czas płacząc. Nie byłam już na niego zła. Byłam po prostu przybita. Czeka mnie teraz ogromna niepewność. Wierzę w to, że Justin ten pierwszy i ostatni raz postawi się mojej matce i powie jej o wszystkim, co nas łączy. Gdybym mogła wypowiedzieć jedno życzenie, pragnęłabym właśnie tego.

***

Spędziłam w szkole sześć, długich godzin. W każdej minucie moje myśli skupione były na Justinie. Zastanawiałam się, co robi i o czym myśli. Byłabym najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi, gdyby po powrocie do domu oznajmił mi, że zerwał z moją matką i naprawdę chce być ze mną. Do tej pory zostawiał jedynie puste obietnice. Przestałam w nie wierzyć. Potrzebowałam realnego zapewnienia o szczerości jego uczuć.

Przez cały dzień chowałam się po kątach, na szkolnych korytarzach, aby nie wpaść na Jake'a. Niestety, w końcu musiałam wyjść z ukrycia, po skończonych lekcjach. Na parterze szkoły czekał na mnie prawdziwy szok. Na ścianach porozwieszane były kartki z moim zdjęciem i wielkim napisem "dziwka", na samym środku. Nagły impuls kazał mi zerwać je wszystkie, lecz zdołałam pochwycić w swoje dłonie tylko kilka kartek. Później ludzie rozpoznali mnie i zaczęli wytykać palcami. Po raz pierwszy tak bardzo chciałam uciec z tego miejsca, albo zwyczajnie zapaść się pod ziemię. Kolejny raz już dzisiaj zostałam upokorzona.

-Kogo moje oczy widzą. - przeklnęłam, nawet nie w duchu, tylko na głos, kiedy drogę zaszedł mi Jake, z dwoma kolegami. Zmienił się. Cholernie się zmienił. Nie uśmiechał się już delikatnie i szczerze, tylko kpiąco, z widoczną zawiścią. Cholernie chciałam wyjść stąd niezauważona, lecz teraz wiedziałam już, że on mi na to nie pozwoli. Został zbyt mocno zraniony, aby odpuścić, nie zadając mi bólu.

-Zejdź mi z drogi. - położyłam dłoń na jego klatce piersiowej, opiętej przez dopasowaną koszulkę, i odepchnęłam go od siebie, lecz szybko ponownie zagrodził mi drogę. Dodatkowo, swoim zachowaniem zebrał tłum gapiów i teraz już niemal cała szkoła wpatrywała się w naszą dwójkę, która do tej pory była, niczym stare, dobre małżeństwo.
-Dziwka. - syknął z jadem, a ja znów spojrzałam na kartki, rozwieszone po ścianach. Nie sądziłam, że posunie się do czegoś takiego, aby upokorzyć mnie publicznie.
-Mógłbyś już odpuścić. Uderzyłeś mnie, a ja zrozumiałam, że cię zraniłam, więc proszę, skończ już. - nie miałam siły, ani ochoty kłócić się z nim i słuchać kolejnych obelg. Chciałam po prostu stąd wyjść. Miałam na głowie poważniejsze rzeczy, niż bezsensowna, kolejna kłótnia z Jake'iem.

-Ja się dopiero rozkręcam, skarbie. - ostatnie słowo wypowiedział z taką nienawiścią, jakiej nigdy bym się po nim nie spodziewała. Naprawdę sądziłam, że informację o naszym rozstaniu przyjmie spokojniej. - Jesteś zwykłą, nieszanującą się kurwą, która puściła się z pierwszym, lepszym frajerem. Nienawidzę cię za to, rozumiesz? Jak mogłaś być tak łatwa i dać się zwyczajnie zaliczyć? W czym on jest, kurwa, lepszy ode mnie? - mimo wszystko nie byłam na niego zła, bo widziałam, że każde słowo sprawia mu ból. Nie zareagowałam również w żaden sposób, kiedy pchnął mnie na jedną ze ścian i z taką samą wrogością wpatrywał się w moje podkrążone oczy.

I nagle został ode mnie odciągnięty, choć ja nie poruszyłam się nawet o milimetr. I z początku nie wiedziałam, kto stanął po mojej stronie. Nikogo się nie spodziewałam. Dlatego takim zaskoczeniem było dla mnie, gdy ujrzałam parę kroków przed sobą Justina, zaciskającego w dłoniach koszulkę Jake'a. Miało to dla mnie w dziwny sposób ogromne znaczenie. Zrozumiałam, że Justin po raz pierwszy wstawił się za mną, obronił mnie. Nigdy wcześniej tego nie zrobił, choć nie raz miał okazję. Teraz jednak chyba moje słowa dotarły do niego. Zrozumiał coś, co było dla mnie ogromnie ważne. Że zależy mi na nim, ale nie widzę z jego strony żadnego zaangażowania. Może w końcu się zmienił?

-Odpieprz się od niej raz na zawsze i zrozum, że nie chce mieć z tobą nic wspólnego. - Justin nie był agresywny. Tym różnił się od wielu chłopaków, których znałam. I chociaż był bokserem, potrafił zrobić drugiemu człowiekowi prawdziwą krzywdę, nie wykorzystywał tego, a jego usposobienie było nadzwyczaj spokojne.
-Jest zwykłą szmatą, która puszcza się w wieku piętnastu lat. - nie odpuścił. Nie mógł. Musiał dalej mnie ranić, znęcać się i upokarzać. I chociaż nie chciałam być dla niego wredna, musiałam obronić się, chociaż spróbować.

-Bo widzisz, Jake... - stanęłam pomiędzy nim, a szatynem, którego dłonie od razu przylgnęły do moich bioder. - Justin, w przeciwieństwie do ciebie, ma coś w spodniach, pomiędzy nogami, i dobrze wie, jak mnie zadowolić. - powiedziałam, wcale nie cicho. Celowo podniosłam głos, aby usłyszało mnie wiele osób, stojących na korytarzu. Wiem, że nie powinnam, ale zwyczajnie nie mogłam już wytrzymać tylu obelg i wyzwisk. Nigdy nie powinnam robić Jake'owi nadziei, że będzie między nami coś więcej. Gdybym wtedy nie popełniła błędu, nadal bylibyśmy przyjaciółmi.

Szybko wyszłam ze szkoły, ale zrobiłam to, trzymając dłoń Justina. Nie wiem, dlaczego nie mogłam go puścić. Chyba bałam się, że naprawdę zostanę sama, bez ramienia, w które mogłabym wypłakać się w gorszych chwilach życia. A na Justina do tej pory zawsze mogłam liczyć. Nie chciałam tego wszystkiego zaprzepaścić. To głupie, ale chciałam zostać przy nim nawet wtedy, kiedy jedynie wykorzystywałby mnie. Czy Jake przypadkiem nie miał racji, wyzywając mnie od najgorszych?

***Justin's P.O.V***

W ciszy posadziłem Lily na siedzeniu pasażera w swoim samochodzie, a potem przypiąłem pasem, na co ona zareagowała, przewracając oczami. Była dziś wyjątkowo smutna. Już dawno nie widziałem jej w takim stanie i naprawdę chciałem to zmienić. Byłem jednak zwykłym tchórzem. Brakowało mi odwagi, aby zakończyć rozpoczęte sprawy. Ona była dużo bardziej dzielna, niż ja. Miała odwagę, użyła jej i stała się wolna. Wolna dla mnie, aby móc być ze mną. Chciała tego i po raz pierwszy przyznała się przede mną.

-Czyli potrafię cię zadowolić, tak? - mruknąłem zadziornie, przekręcając kluczyk w stacyjce.
-Naprawdę masz mi do powiedzenia tylko tyle? Z całej naszej rozmowy zapamiętałeś jedynie tę część? - Lily nie było do śmiechu, a ja stłumiłem w głowie te głupie myśli, które mną kontrolowały. Powinienem jednak zachować powagę, kiedy jej ust nie zdobi uśmiech, a w oczach nie błyszczą iskierki.
-Przepraszam, Lily. Nie powinienem. - odkaszlnąłem cicho pod nosem i wyprostowałem się na fotelu. - Nie chcę, żebyś kiedykolwiek więcej pomyślała, że chciałem się tobą jedynie zabawić. Nie jestem taki, musisz mi uwierzyć. Dzisiaj twoja mama organizuje kolację, na którą zaprasza swoich znajomych. I właśnie dzisiaj udowodnię ci, że nie kłamałem. Chcę być z tobą i w końcu muszę przestać zachowywać się, jak ostatni tchórz, którym rzeczywiście jestem. Zobaczysz, że mi na tobie naprawdę zależy.

Nigdy nie byłem tak pewien swoich słów, jak właśnie w tej chwili. Nigdy nie byłem tak pewien tego, że chcę być z dziewczyną, jak teraz, jak przy Lily. Po raz pierwszy czułem również te słynne motyle w brzuchu. I pragnąłem to wszystko powtórzyć Lily, słowo w słowo, lecz nie mogłem. Musiałem najpierw udowodnić jej, że nie kłamię, aby naprawdę mi uwierzyła, a nie tylko przytaknęła głową, by zagłuszyć nasze pragnienia.

Było już późne popołudnie, a ze względu na późną porę roku, na dworze zaczął zapadać zmrok, topiąc w ciemnościach ulice i domy, kiedy dojechaliśmy z Lily pod dom. Postarałem się wysiąść z samochodu szybko, aby zdążyć otworzyć drzwi od strony pasażera i, jak prawdziwy dżentelmen, podać jej dłoń i pomóc wysiąść. Drzwi wejściowe do domu również otworzyłem przed dziewczyną, lecz ta za każdym razem ignorowała mnie i nie obdarzała ani jednym spojrzeniem. Aż wkońcu, kiedy byłem tym równie przejęty, co zirytowany, złapałem ją za nadgarstek, ostrożnie, aby nie wyrządzić piętnastolatce krzywdy, przyciągnąłem do siebie i delikatnie pocałowałem jej pełne, delikatnie rozchylone wargi, zdecydowanie pragnące moich, gdyż kiedy tylko ich dotknąłem, zadrżały lekko.

Na koniec pogładziłem ją jeszcze po policzku i odszedłem do pierwszego pokoju, w którym zostawiłem większość swoich rzeczy. Rozebrałem się do samych bokserek, zamieniając stare ubrania na świeżo wypraną, granatową koszulę oraz spodnie, bardziej eleganckie, niż zwykle. W lustrze, wiszącym na kremowej ścianie, poprawiłem swoją grzywkę, aby nadal była idealnie poatawiona ku górze. Wyszedłem z pokoju dopiero wtedy, gdy w moich uszach rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi.

Ostatni raz spojrzałem na siebie w lustrze. Opuściłem pomieszczenie i wolnym krokiem udałem się w stronę wyjścia. Kolacja ze znajomymi Alison wcale nie była mi na rękę. Wolałbym spędzić ten czas z Lily. Tylko z Lily. Chociaż z drugiej strony, dostałem szansę, aby udowodnić jej to, o czym mówiłem. Cholera, tak bardzo pragnąłem, aby znów mieć ją w ramionach, aby znów kochać się z nią. Po prostu musiałem ją zdobyć i czekałem na moment, w którym będę mógł powiedzieć, że jest moja.

-Witam. - otworzyłem drzwi, wpuszczając do domu trzy małżeństwa, w podobnym wieku do Alison. Ująłem dłoń każdej z kobiet i musnąłem delikatnie jej wierzch, natomiast mężczyznom uścisnąłem rękę. - Zapraszam do salonu.
Po chwili przy moim boku pojawiła się również Alison. To nie ją jednak chciałem zobaczyć. Czekałem, aż z góry zejdzie Lily. Właściwie, nic innego nie trzymało mnie w tym domu.

I wtedy, kiedy wszyscy siedzieliśmy już przy stole, przy którym pozostało jedno, wolne miejsce, usłyszałem na schodach cichy dźwięk szpilek. Zamknąłem na moment oczy, wyobrażając sobie, jak pięknie musi wyglądać. Lecz kiedy podniosłem powieki, przekonałem się, w jak ogromnym błędzie byłem. Wyglądała o niebo piękniej. Jej smukłe nogi podkreślone były przez szpilki. Pupka i biust opinały się pod materiałem krótkiej, lecz skromnej sukienki, pokazując prawdziwy, delikatny charakter Lily. Pozostawiła rozpuszczone, lekko falowane włosy, opadające na jej nagie plecy i ramiona. Boże, piękno biło od niej na kilometr. Mój anioł.

Miałem wrażenie, że wszyscy zobaczyli, jak ogromne wrażenie na mnie zrobiła. Od razu uśmiechnąłem się do niej, kątem oka zauważając, że Alison obserwowała uważnie moją reakcję. Czy interesowało mnie to chociaż odrobinę? Nie. Od dzisiaj znaczenie miała tylko Lily.

-Nie wierzę, Alison, że twoja córa tak wyrosła. - jeden z mężczyzn skomentował, opierając obie dłonie na stole. Ogromnie nie spodobał mi się wzrok, jakim zmierzył przyszłą panią Bieber. Nie, jak dziecko, tylko jak kobietę. I chociaż wiedziałem, że Lily bardzo podoba się facetom, byłem o nią z lekka zazdrosny. - Ile to już lat, Lily?
-Całe piętnaście. - odparła z nieśmiałym uśmiechem i usiadła na krześle po mojej prawej stronie.

Przez całą kolację dosłownie nie mogłem oderwać od niej wzroku. Była idealna, w dodatku tak blisko mnie, i psychicznie, i fizycznie. Ona natomiast unikała mojego wzroku i niemal przez cały czas wpatrywała się w liść sałaty, znajdujący się na jej talerzu. Postanowiłem w końcu przerwać jej ignorowanie mojej osoby. Moja dłoń powoli skierowała się pod stołem na jej nagie udo. Zaczęła powolutku wspinać się coraz wyżej, pieszcząc nagą skórę jej nóg. Sukienka wcale nie była przeszkodą. Wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej pragnąłem wedrzeć się wyżej.

Lily zacisnęła swoje uda, dając mi wyraźny znak, abym nie posunął się ani centymetra dalej. Czy jednak zamierzałem ją posłuchać? Rzecz jasna, że nie. Robiłem jej na przekór, lecz wiedziałem, że tego chciała. Dlatego wsunąłem dłoń pomiędzy jej nóżki i dotarłem palcami do materiału majteczek. Zacząłem powoli, dyskretnie pocierać nimi jej miejsce intymne. Czułem, jak powolutku zaczyna robić się mokra. I ona również to czuła. Udawała, że chce mnie powstrzymać, choć w rzeczywistości pragnęła, abyśmy zostali sami. Sama przyznała to przede mną.

-Justin, przestań. - Lily zachichotała cichutko. Zachichotała, rozumiecie? Jej śmiech był niesamowity i wyraźnie zaznaczał, że Lily jest wciąż dziewczynką. Była jednocześnie zawstydzona i dzięki temu wyglądała jeszcze bardziej uroczo. Tak bardzo pragnąłem, aby ci wszyscy ludzie dookoła zniknęli. Przeszkadzali mi, zwłaszcza teraz, zwłaszcza tutaj.
-Wiem, że tego chcesz. - szepnąłem do niej ukradkiem i dwa razy uniosłem znacząco brwi. Nie była na mnie zła. Znałem ją na tyle dobrze, że z łatwością mogłem to stwierdzić.

Niestety, matce Lily nie było do śmiechu. Z pewnością widziała wszystko, jak i również słyszała. Każde, nawet najciszej wypowiedziane słowo nie umknęło jej uwadze. A uśmiech na ustach córki przepełnił czarę goryczy i wypuścił wszystkie jej emocje na zewnątrz.
-Wynoś się stąd. - warknęła, gwałtownie wstając od stołu. Nie mrugnęła ani razu, jak i również ani na moment nie spuściła wzroku z szatynki. - Powiedziałam, wynoś się z mojego domu! Nie mam już córki! Dla mnie nie istniejesz! - tak, to był moment, w którym powinienem zainterweniować. Mnie natomiast jakby przykleiło do krzesła. Nie mogłem się poruszyć, nie mogłem się odezwać. Razem z resztą gości patrzyłem, jak ta wyrodna matka wyrzuca z domu swoją piętnastoletnią córkę.

Lily natomiast nie wahała się. Szybko wstała z krzesła i, nie biorąc ze sobą zupełnie nic, wybiegła z domu, w mroźną noc. Zanim jednak przekroczyła próg domu, spojrzała na mnie, a wielka łza spłynęła w dół jej gładkiego policzka. Liczyła na mnie, a ja znów ją zawiodłem. Razem z trzaśnięciem drzwi wyjściowych zrozumiałem, że całkowicie spieprzyłem. Ona chciała jedynie, abym wstawił się za nią, abym wymówił choć jedno słowo. I kiedy w końcu dotarło do mnie, jak ślepy byłem, odważyłem się zrobić ten mały krok dla ludzkości, jednak wielki dla mnie.

-Nie masz prawa jej tak traktować. - podniosłem się powoli, lecz mój głos z każdym słowem był coraz mniej spokojny i opanowany. - Nie masz prawa jej wyzywać i nie masz prawa kolejny raz ją krzywdzić. To jeszcze dziecko, a przeszła przy tobie więcej, niż niejeden dorosły. Nie zasługujesz, żeby nazywać się jej matką.
-Dlaczego jej bronisz!? Dlaczego cały czas uśmiechasz się do niej, jakby to ona była dla ciebie najważniejsza!? Co takiego ma ona, czego mi brakuje!? Odpowiedz!

Uśmiechnąłem się delikatnie, oparty obiema dlońmi o stół. Uśmiechnąłem, ponieważ poczułem się wyjątkowo ciepło i niesamowicie. W końcu poczułem to, czego szukałem przez całe życie. I choć w swej wędrówce skrzywdziłem wiele osób, nigdy więcej nie popełnię tego błędu.
-Chcesz wiedzieć, co was różni? Ty jesteś zimną suką, a ona jest najwspanialszym człowiekiem na świecie. Jest dla mnie najważniejsza i już zawsze będzie. A wiesz dlaczego? - wziąłem głęboki oddech, uśmiechając się jeszcze szerzej, niż przed momentem. - Ponieważ jest pierwszą osobą na tym pieprzonym świecie, którą pokochałem. Szczerze i prawdziwie pokochałem...

~*~

Kocham Was bardzo mocno <3

61 komentarzy:

  1. nie umiesz zniesc krytyki poprostu! jestes slaba psyhicznie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boze, po co sie czepiasz Pauli, tobie by byl o milo gdyby ktos z ciebie kpil i mial ciagle preensje o nic?? Bo zgaduje, ze nie, wiec spierdalaj od Pauli, nie chce narazie byc na asku to zawiesila i juz, jesli lubisz jej opowiadania to ciesz sie, ze tu pisze, a jak nie to po co ty wchodzisz?? Nie masz lepszego zajecia w zyciu niz czepianie sie innych naprawde??

      Usuń
    2. wypierdalaj nikt cie tu nie potrzebuje ... tylko tlen marnujesz ;]

      Usuń
    3. oo paula ma obronczynie jakby sama nie mogla odpowiedziec haha

      Usuń
    4. No i co z tego, że ktoś ją broni? Zazdrościsz czy jak? Ja naprawde rozumiem, że Paula ma talent jakiego ty drogi anonimku nigdy nie będziesz miał/a, no ale to już żałosne troche, po co się jej ciągle czepiasz?

      Usuń
    5. Hahaha twoja wypowiedź jest żałosna pod wieloma względami. Obrończynie to ty masz w dupie mój drogi anonimku. Przeszkadza ci że wstawiamy się za nią to masz problem tak. Wiec nara albo może prościej WYPIERDALAJ. Nie czytaj nie komentuj proste no proste. Ale widać że potrzebujesz pomocy w zrozumieniu tego. Jak wyżej napisała marnujesz tlen więc S-P-I-E-R-D-A-L-A-J! I ŻYCZĘ SZEROKIEJ DROGI :)

      Usuń
    6. Nieh to samo aama mi napisze..

      Usuń
    7. Boze z idiotami to sie jednak nie wygra... naprawde nieasz co robic? W zyciu nie masz lepszego zajecia niz psucie ludziom humoru, daj w koncu spokoj, zrozum, ze nikt cie tu nie chce i tylko nie potrzebnie zasmiecasz tu swoimi komentarzami...

      Usuń
    8. Zostaw Paule!
      To wspaniała osoba, która piszę wspaniałego bloga!
      To że nie odpowiada na twoje "hejty", to oznacza jedynie to że się tym nie przejmuje!
      A dlaczego ją "testujesz"?
      Dlatego że jej zazdrościsz,albo że masz naprawdę tak nudne życie, że zajmujesz się jej szczęśliwym życiem?!
      Naprawde nie warto kłócić się z idiotami. A dlaczego?
      Bo jest ich zdecydowanie za dużo.
      :)

      Usuń
    9. jezeli po jednym negatywnym kometarzu juz ucieka to nie wruze jej przyszlosci w pisaniu..

      Usuń
    10. Ja tobie też nie wróżę przyszlości z takimi blędami ortograficznymi, a teraz spierdalaj stąd póki masz na czym.

      Usuń
    11. Paula pisze świetnie.Ja nie obchodzi twoj opinia. Bo jest bezsensowna. Ona nie jest jakaś wybitna pisarka która zniesie krytykę. Może kilka. Ale mnie też by wyprowadzili z równowagi wlać kilkoma krytyka mi n ask. .Dla Pauli jesteś śmieci em i ona zapewne nie chce się z toba kłócić bo zachowuje resztki godności i ma swoje życie a nie jak ty. Która wchodzi na ask a i bloga i krytykuje bo co? Nie masz swojego życia? Zajmij się nim .Bo dla cb przecie Paula jest nikim. Wiec dlaczego sie nią zajmujesz? Zajmij się sobą bo musisz popracować nad bogatszy słownictwem :') ~P

      Usuń
    12. a czemu boi sie mi odpowiedziec?? poprostu nie umie przyjac krytyki bo jest slaba..

      Usuń
    13. Nie ma ochoty ci odpowiadać? Sły szałas ? Jesteś dla niej niczym. Ma cie dość wiec po co odpowiadać? Czemu tak ja krytykujesz? Każdy ma swoje słabości ;) Zostaw ja w spokoju. Bo niewiadomo dlaczego tak to drążysz . Jeśli przeszkadzają vi jej blogi nie wchodź w nie. ~P

      Usuń
    14. wcionsz nie wiem dlaczego ona mi tego nie napisze!

      Usuń
    15. Drogi anonimku, nie wiem czy placą Ci za glupotę czy może sam/a z siebie jesteś idiotą/ką. Autorka nie ma ochoty odpowiadać na twoje prowokacyjne komentarze, bo widocznie ma lepsze rzeczy do roboty niż użeranie się z internetowymi trollami. Dlatego daruj sobie bo tylko się ośmieszasz, dyskusję uważam za zakończoną.

      Usuń
    16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    17. Sorry, moze mi ktos powiedziec o co chodzi temu anonimowi, ktory napisal ten kom., ze autorka nie moze zniesc krytyki? Jakiej krytyki?? Co sie stalo? Paula jest cudowna osobka, ktora ma niesamowity talent, kocham ja i jej ff i ona nie zrobila nic czym by sobie zasluzyla na krytyke! Ten durny anonim jest jedyna osoba, ktora ma tu w ogole jakies pretensje do autorki nie wiadomo za co, wiec niech sie odwali! Rozdzial jest genialny, wszystko jest swietnie, a tym glupum komentarzem ta osoba wszystko popsula! Mam nadzieje, ze Paulinka nie przejmie sie tym, kc:* <3<3

      Usuń
  2. Justin no! Cholera, nie dało się szybciej, kiedy ona jeszcze była w tym domu no?!
    Omg, nie wiem co teraz będzie, zamieszkają ze sobą? ;o
    Cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział tylko za krótki ;P nie mogę się doczekać następnego. Proszę odblokuj aska bo jak ja się dowiem o kolejnych rozdziałach? :(
    Twój blog jest cudowny i nie zmieniaj tego co tu się dzieje bo tych złości już nam wystarczy teraz czas na prawdziwą miłość :)
    Nie mam pojęcia o co chodzi z tym że ktoś z Cb kpi....
    O co chodzi???
    Powiedz mi proszę

    OdpowiedzUsuń
  4. awwh znnsjsjsjs jejuuu
    koooocham ich!
    /tt @awwhmrbieber
    zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg! Kocham ciebie, tego bloga, i ogolnie podziwiam cie za talent, za to jak piszesz. Wow!
    Rozdzial niby slodki, ale tez troche smutny, no bo biedna Lily, serio tyle przeszla, a jej matka ciagle jej jeszcze dowala, serio strasznie jej wspolczuje. Ugh, Justin, czemu tak pozno zareagowales? Mam nadzieje, ze pojdzie jej szukac teraz... i no nie wiem, moze niech zostana para tak naprawde, niech zamieszkaja razem i wgl, to by bylo takie slooooodkie. Dobra jeju juz cie nie zanudzam moimi wypocinami, bo i tak pewnie nie bedzie ci sie chcialo czytac :/
    Nie przejmuj sie jakimis hejterami, zazdroszcza i tyle ;* Czekam z niecierpliwoscia na nn, kocham i mam nadzieje, ze wrocisz na aska szybko <333

    OdpowiedzUsuń
  6. nkbgfnvklcnbmjgnfbmgjf Dlaczego on się ogarnął, dopiero jak już ona wybiegła?! :o co za dupek bez szacunku bo małą literą <3 boże jak ja cię kocham :3 i Milena z resztą też <3 pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. No nareszcie Justin! Szkoda że tak późno :( Teraz szukaj Lily!! :))
    do następnego:3

    OdpowiedzUsuń
  8. ha dobrze tak tamtej glupiej kurwie niech teraz cierpi !

    OdpowiedzUsuń
  9. No nareszcie! Bieber mogłeś to powiedzieć już dawno haha Rozdział jak zwykle genialny shdvahdvadhga czekam na nn xx
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. jestes najwspanialsza, kocham ciebie i twoje opowiadania <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Wooow ! To jest zajebiste . Czekam na next *.*

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurwa ... BOSKIE!!!
    uwielbiam to opowiadanie ;3
    Justin leć za Lily ^^
    a zwiasun extra ... ale boje się Anabelli :3 :X

    OdpowiedzUsuń
  13. fsyuhzjxkc no jezusie wreszcie! Justin powiedział wszystko i zerwał z nią teraz już musi pójść z górki.Myśle ,że Lily poraz kolejny wybaczy mu i pewnie wynajmią sobie jakieś mieszkanie czy coś ale ona z czasem będzie chciała miec matke może.Jak na razie są to tylko moje przypuszczenia a znając ciebie i to ff wszystko jest możliwe.Rozdział jest najlepszy ze wszystkich on zerwał z matką Lily i teraz będą naprawdę razem (jeśli mu wybaczy).Co do Jake myśle ,że on jeszcze pojawi sie w ich życiu a to co zrobił ... cholernie mnie zaskoczyło myślałam ,że powie jej aby wróciła czy coś a on mówił jej ,że jest dziwką i jeszcze te plakaty.NO JEZUSIE Z KAŻDYM ROZDZIAŁEM ZASKAKUJESZ!.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + Zapomniałam jeszcze o jej bracie wydaje mi się ,że on też może sie niedługo pojawi

      Usuń
  14. no nie wierzę, że on to w końcu powiedział :D Jestem dumna. Teraz pozostaje mu znaleźć Lily i wszystko powiedzieć....
    Rozdział cudowny *.*
    Kocham Cię , moge iść spać :* <3

    OdpowiedzUsuń
  15. To jest niesamowite. W końcu Justin powiedział Alison prawdę. Szkoda mi jednak LIly, jak ona mogła wywalić własną córkę? A Jake to już konkretna porażka, zachowuje się, jak pieprzony gówniarz, który ledwo co poszedł do gimnazjum. Ta kolacja była jedną chyba z najlepszych. Niech teraz Justin wstanie i pójdzie za Lily i będzie cudownie, ale mam wrażenie, że Alison coś wykombinuje, aby zatrzymać przy sobie JUtsina za wszelką siłę. Rozdział niesamowity, czekam na next i weny życzę. Kocham <3
    Rozdział wyszedł Ci niesamowicie słodki.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeju nareszcie! Jestem ciekawa co dalej, matka Lily nie bedzie jej chciała widzieć, więc pewnie zamieszkają razem jak sie wszystko ulozy itd. Kurde super rozdział i wreszcie się Justin postawił jej i wszystko wyjaśnione.
    Oczywiscie czekam na nn i cudowny jak zawsze <3

    OdpowiedzUsuń
  17. jezu nareszcie ...
    jksadvds b jh.chxzkvc zcs

    boże kocham cię, jezu kocham to opowiadanie ... JEZUS MARJA

    OdpowiedzUsuń
  18. Szkoda ze tak późno. Ale i tak jest naj. Cieszę się ze wkoncu jej to powiedział. Nie będą się już nią martwić. Albo.. ona będzie im przeszkadzać. Do nastepnego: )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy się, ze chodziło mi o to ze on tak późno to powiedział..

      Usuń
  19. Cudowny rozdział ! Czekam na next ! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jejuuu w końcu! Szkoda tylko, że Lily tak szybko wybiegła i tego nie słyszała :/ Teraz Justin ją znajdzie wszystko wytłumaczy i będzie super :D do następnego ✌

    OdpowiedzUsuń
  21. Niesamowity rozdzial, wow. Mimo wszystko Bieber mnie wkurzyl, to oczywiste ze zdradzil Lily i az sie dziwie ze ta mu wybaczyla, no coz...jestem ciekawa jak to sie dalej rozwinie :).

    OdpowiedzUsuń
  22. Nareszcie, Justin! :)
    http://Black-clouds-aw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. O boszeee ... nie wiem co napisać jdidbydvqg rodziłam tak bardzo cudowny . Yeahhh Justin w końcu publiczne powiedział, że zalezu mu na Lily <33 . Szkoda mi trochę Lily tyle osób chce ja zranić ... ;( . No i musze jeszcze raz napisać, że rozdział cudownyyyy ;*** Juz nie mogę się doczekać następnego :* :*

    OdpowiedzUsuń
  24. CZEMU LAST BREATH ZOSTAŁO USUNIĘTE?

    OdpowiedzUsuń
  25. Rozdział genialny, ale to u ciebie nic nowego hahah Justin w końcu zachowal sie jak mężczyzna, mam nadzieje że Lily doceni to, że się za nią wstawił. Najgorsze jest to, że tego nie usłyszała :/ Co do Alison to brak słów. Jak można być tak beszczelnym, żeby wyrzucić swoją córkę z domu praktycznie bez powodu? Naprawde mam nadzieję, że ta kobieta się ocknie i wreszcie zrobi coś ze swoim życiem. Kochanie przepraszam cie najmocniej, że nie komentowałam, ale miałam dosyć ciężkie chwile. Czytałam wszystko naprawdę. Kocham najbardziej na świecie, życzę weny. Trzymaj się ❤❤❤
    person-who-changed-my-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. Boze no nie moge jaki ten rozdział jest genialny !!! W koncu Justin sie postawił tej głupiej matce. I oczywscie musiałas skończyć w tak ważnym momencie :o teraz bede umierać z ciekawości co bedzie dalej w sumie to zawsze jestem ciekawa jak bardzo cudowny rozdział napiszesz :*

    OdpowiedzUsuń
  27. Strasznie mnie wkurzyl pierwszy (glupi) komentarz. Nie wiem o co chodzi, ale wiem,ze nie zasluzylas na krytyke:) Nie przejmuj sie kochanie i nie psuj sobie humoru;) Powodzenia na whareve-people-say (jesli wiesz o co mi chodzi) <33

    OdpowiedzUsuń
  28. Boski *,*
    kocham cie ♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  29. Kurde kocham to ff ;* czekam na kolejny skarbie ;*

    OdpowiedzUsuń
  30. Omg nie mogłam się oderwać od czytania ! Twój blog jest niesamowity! Czekam z niecierpliwością na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mógłbyś mnie informować na Twitterze o nowych rozdziałach? Bo czytam dużo blogów i w zakładkach na komputerze musiałabym otwierac 100000 stron żeby sprawdzić czy pojawił sie nowy rozdział xd tak byłoby mi łatwiej /@Vejtaszewska

      Usuń
    2. Przepraszam, nie mam twittera i nie mogłabym Cię tam informować. Ale jeśli masz aska, mogę Cię informować na nim :)

      Usuń
  31. Aww, Justin nareszcie się ogarnął !! :D Świetny rozdział ♡ ♡ Czekam na nexta; )

    OdpowiedzUsuń
  32. Aww, Justin nareszcie się ogarnął!!! : D Świetny rozdział ♡ ♡ Czekam na nexta; )

    OdpowiedzUsuń
  33. A dlaczego nie poszla o pomoc do ojca ?

    OdpowiedzUsuń